Słyszało się za pomocą poczty pantoflowej że któryś z biorących kompot zmarł.
Złoty strzał opisywany w książkach okazał się faktem i w polskim światku narkomanów.
Wychodząc najczęściej ze szpitala po odwyku jedna myśl kołacze się po głowie,
gdzie iść by jak najszybciej załatwić sobie działkę i przywalić,tak fest by zrzucić ten cały syf jaki otaczał człowieka w psychiatryku.
Odtruty organizm już nie tolerował tych samych działek kompotu lecz w trzewiach bywa tak mocne pragnienie wzięcia towaru,że nikt się nie zastanawia co dalej.
Co będzie za kilka,kilkanaście dni.
Czekanie na dealera w grupie,rozmowy o detoksach i głodach tylko wzmagają pragnienie brania towaru tu na miejscu pod chmurką!!
Nie ma co czekać na pójście do klatki w bloku czy gdzieś w ustronne miejsce.
Podwijam rękaw flaneli i bzzzz.....yk,towar podany dożylnie działa natychmiast.
Ciarrry,,,wejście tak mocne jak tąpnięcie w kopalni i nogi robią się takie miękkie.
Tak długo na ten moment czekałem od samego początku odwyku!!!
Wiele osób w takim napięciu bierze towar po wyjściu ze szpitala że kończy się to zgonem!!
Później się mówi że to był tzw:złoty strzał!!
Nie wiem czemu tak jest i tak się dzieje że po odwyku tak bardzo chce się ukłuć w żyłę.??
W rozmowie z mądrym psychiatrą dr.Gajewskim tak tłumaczył mi to zjawisko.
Porównując je do seksu.
Zawsze każdy chce się sprawdzić czy podoła,,:):):P
Znałem wielu ,którzy właśnie w ten sposób zakończyli swoje narkomańskie życie!!
Byli w młodym wieku i żal że tak młodo odeszli.